Music

sobota, 29 grudnia 2012

Christmas, Christmas...



Święta święta i po świętach...
Wiele osób narzeka, że nie czuje atmosfery, że nie ma magii. Współczuję mocno takim ludziom. Dla mnie świąteczny okres jest piękny... 
Kocham śnieg, kolorowe drzewka, udekorowane domy 
i stoły zastawione jedzeniem po brzegi! 
A poza tym to możliwość obdarowywania się prezentami. 
Może to zdziwi niektórych ale bardziej od dostawania ich uwielbiam je dawać, a podczas świąt mogę to robić nie wprawiając nikogo w zakłopotanie ;). 
Wam przedstawię cudeńka, które trafiły do mnie <3
 A także parę zdjęć z wigilijnych przygotowań i świątecznego lenistwa z rodziną.


Christmas holidays and after the holidays ...
Many people complain that they not feel atmosphere, that there is no magic. I'm disagree with such people. For me, Christmas is a beautiful time ...
I love snow, colorful trees, decorated houses
and tables laden with food to the brim!
Besides it's possibility of giving gifts.
This may surprise some but I like it more to give than receive.
below the wonders that I got <3
 And a few photos from Christmas preparations and laziness with family




przygotowania !

hello daddy <3

hey mom <3

świąteczny pomocnik ; )










niedziela, 16 grudnia 2012

Uncommonness

To coś dziwnego dla mnie bo zawsze staram się stać po drugiej stronie aparatu 
a figurowania na zdjęciach unikam. Jednak tym razem koleżanka poprosiła 
o pomoc w zbudowaniu portfolio więc tak o to jestem!
 Byłam strasznie spięta ale wydaje mi się, że coś tam wyszło. 
Przedstawiam wam zdjęcia poniżej i oceńcie sami ; )

It's something strange for me because I always try to be on the other side of the camera and I'm avoiding being on the pictures. But this time, a colleague asked to help build portfolio so here i am
I was very tense but it seems to me that managed to something

I present to you the pictures below and judge it yourself;)








A tutaj strona tej uzdolnionej pani fotograf, która wydobyła co nie co z mojej zwyczajnej osoby : Małgorzata Sobolewska Photography

sobota, 8 grudnia 2012

Wonderful winter


*
Jestem wielką miłośniczką zimy. Serio. Oszronione drzewa za oknem, śnieg skrzypiący pod butem, jaram się tym w opór. Jako, że kocham zimowe scenerie i trochę mocniej fotografię umówiłam się na zdjęcia z koleżanką. Było śmiesznie i wbrew pozorom ciepło! Potwierdzam, że nikt nie ucierpiał podczas robienia tych zdjęć ; ]


I am a big fan of winter. Seriously. Frosted trees outside the window, the snow creaking under the thumb, i liked it so much. I love winter, and even more photography so I went to the photo session with friend. despite appearances it was heat and funnily! I confirm that no one was hurt during the making of these pictures;]

*










jak już mówiłam uwielbiam zimę więc i śmiechu podczas zimowych zdjęć było wiele ;)





 moja wspaniała Karli! Czy ten uśmiech nie jest urzekający? *.*

środa, 14 listopada 2012

Miasto inspiracji, Lublin part 2


Znowu wracam myślami i zdjęciami do ostatniego weekendu. Miasto mnie urzekło. 
Spacery jego uliczkami i odkrywanie 'perełek' tego miasta pochłonęło większość mojego pobytu. 
Poniżej kolejna, krótka fotorelacja.

Again, my thoughts and photos back to last weekend. City captivated me.
Walking on the streets and discovering the 'gems' of the city swallowed up most of my stay.
Here short photostory.











 

A na koniec parę zdjęć mojej osoby w lepszym lub gorszym stanie z tego dnia ;)







niedziela, 11 listopada 2012

LUBlin

Wspomnienia z mijającego weekendu zostaną we mnie na długo!
We czwartek tuż po zajęciach wyruszyłam do Lublina, do studiującej tam koleżanki. Podróż na początku mnie przerażała ale z pomocą niezawodnej OLI udało mi się odnaleźć busa i dojechać na miejsce. Lublin pochłonął mnie całą. Miasto inspiracji, takim hasłem się patronuje i jest to prawda. Starówce nic nie brakuje, w ciągu dnia można podziwiać piękną architekturę, a wieczorem gdy miasto ożywa poznawać ciekawych ludzi i odkrywać wspaniałe knajpy i restauracje.
Mnie urzekły szczególnie dwie, pierwsza po potocznie zwany bunkier. Pub umieszczony w podziemiach rozkładem i wyglądem przypomina dawny schron wojenny. Ale nie tylko to sprawia, że miejsce te jest warte polecenia. Każdy stolik jest odgrodzony kotarami co daje atmosferę prywatności. Na dodatek posiadają tyle soków do piwa, że nie sposób zliczyć.

Memories of the passing weekend will be with me for a long time!
On Thursday right after school I set out to Lublin. City of inspiration, that's the motto of the city, and it is true. Old Town, nothing is missing, during the day, you can admire the beautiful architecture, and in the evening when the city comes alive meet interesting people and discover great pubs and restaurants.
Particularly captivated me two places, the first one is commonly called bunker. Pub located in the basement and it looks like an old war bunker. But not only that it makes the place is worth recommending. Each table is fenced off with curtains giving you an atmosphere of privacy. In addition, lots of juice to beer, it's impossible to count all of them










Drugim zaś miejscem jest hiszpańska restauracja. Trafiłam do niej przypadkiem, gdy renoma "Orient Expressu" okazała się zawyżona. Jako, że mam cholernego fioła na punkcie Hiszpanii oraz półwyspu Iberyjskiego, działam jak radar na wszystkie ich oznaki, więc gdy zobaczyłam napisz "CARMEN" i hiszpańskie kolory nie wahałam się. Miejsce okazało się strzałem w 10! 
Klasyczna hiszpańska muzyka, wystrój wnętrz, menu oraz obsługa. Wszystko to zasługuje na tak wielkiego plusa, że sławna pani Gesler wymięka. 

Skusiłam się tam na jeden rodzaj `tapas`, czyli czegoś na kształt krokietów z kurczaka. Były obłedne! 
Z zewnątrz chrupiące, w środku niezwykle miękkie i kremowe podbiły poje podniebienie.
Lecz największym hitem okazał się deser. Jako, że staram się trzymać dietę padło na 'najzdrowszy' z nich. Crema Catalana. Deser w brazowego cukru u kremu. Nie sposób opisać uczuć towarzyszących jedzeniu go. Działał lepiej niż jakikolwiek znany mi afrodyzjak, czułam dreszcze!


The second place is the Spanish restaurant. I found it by accident when the reputation of the "Orient Express" was on the high side. Since I am damn crazy about Spain and the Iberian peninsula, act like radar on all the signs, so when I saw the word "CARMEN" and the Spanish colors do not hesitated. Location was shot in 10!
Spanish classical music, decor, menu and service. All of this deserves to be so great plus that famous lady Gesler sag.
Tempted there for one type of `tapas`, which is something like a chicken croquettes. They were insane!From the outside, crunchy in the middle of a very soft and creamy have conquered the my palate.
But the biggest hit was the dessert. As I try to stick to your diet I chose 'healthiest' of them. Crema Catalana. Dessert of brown sugar and cream. It is impossible to describe the feelings that accompany eating it. Work better than any aphrodisiac known to me, I felt chills!